contra

Contra – najlepsza gra dziciństwa

Contra – kultowa gra na NES-a

Contra to gra, którą mało komu trzeba przedstawiać. Był to jeden z największych hitów na konsolę NES lub spokrewnionego z nią Pegasusa. Wciągała ona na długie godziny nie tylko osoby, które dzisiaj nazwalibyśmy gejmerami, ale wszystkich. W zasadzie do dzisiaj potrafi ona porwać każdego, kto tylko się za nią weźmie. Mimo że nie ma ona grafiki 3D ani najnowszych rozwiązań technicznych, to wciąż ma w sobie coś, co przyciąga.

Czy w Contrę można pograć na komputerze?

Czy możemy zagrać w Contrę, jeśli nie mamy akurat tej oldschoolowej konsoli? Oczywiście. Wystarczy, że pobierzemy jeden z dostępnych za darmo emulatorów takich jak Nestopia. Można również podłączyć do komputera pada i zbindować przyciski za pomocą takich programowi jak Xpadder. Wtedy możemy poczuć atmosferę tamtych lat, gdy nikt nie słyszał o Wiedźminie ani Battlefildzie.

Gra dzieciństwa

Dla wielu osób jest to po prostu gra dzieciństwa. Kojarzymy jej dźwięki, jej grafikę i przede wszystkich doświadczenie płynące z grania. Gdy byliśmy dzieciakami, nie interesowało nas pewnie  wokół czego fabuła gry krąży. Nie byliśmy w stanie wyłapać wszystkich nawiązań popkulturowych, ale czy to nas powstrzymało przed wczuciem się w tę grę i wyniesieniem z niej 100 frajdy? Oczywiście, że nie!

Ale skoro już wspominamy o nawiązaniach, to jakie się one pojawiają? Każdy z nas pamięta, że nasi bohaterowie walczyli między innymi z kosmitami. Na okładce gry możemy zobaczyć nawet pewnego znajomego stwora. Tym stworem jest Obcy. Nie byle jaki obcy oczywiście, tylko „ten” obcy ze słynnego filmu science fiction.

Kto jest na okładce gry „Contra”?

A skoro już mowa o okładce, to znajdują się na niej też dwie męskie postacie. Czy wyglądały nam one choć trochę znajomo? Pierwszą postać można rozpoznać od  razu; jest to oczywiście wizerunek Arnolda Schwarzeneggera. Konkretnie chodzi o wizerunek z filmu „Commando”, słynnego akcyjniaka z lat 80-tych. Drugiego twardziela może być trudno rozpoznać, ale jest to nie kto inny, jak Sylvester Stallone. Prosto z kadru z „Rambo”.

Akcja jak z filmu

W zasadzie nie ma się co dziwić, że akurat te postaci chcieli wykorzystać twórcy. Oba wymienione filmy polegały na tym, że mieliśmy jednego super twardziela, która w pojedynkę walczyć z całą armią. Na tym polega też ta gra. Sterujemy jedną postacią (chyba że gramy multiplayer, to jest nas dwójka), a przeciwników jest setki. W zasadzie to może być ich i tysiące, gdyż jeśli nie przejdziemy danego poziomu odpowiednio szybko, mogą się oni pojawiać w nieskończoność. Nie dotyczy jednak wszystkich przeciwników, jakie możemy napotkać.