gry na podstawie filmów

Gry na podstawie filmów i… na odwrót

Gry na podstawie filmów i… na odwrót

Gry na podstawie filmów powstawały już dawno i będą powstawać nadal. Promowanie swojej marki znanymi tytułami jest bardzo opłacalne i nie ma co winić firm za to, że takie metody stosują. Oczywiście nie zawsze przekłada się to na jakość, ale jednak zysk jest. Mamy też odwrotne zjawisko czyli robieniu filmu na podstawie uniwersum danej gry. Najlepiej o obu tych zjawiskach mówić razem, gdyż mają ze sobą dużo wspólnego. Może zbyt brutalne będzie stwierdzenie, że są robione „tylko dla kasy”, ale jednak ziarnko prawdy by się w tym znalazło.

Gry na podstawie filmów, które okazały się klapami

Dlaczego gry na podstawie filmów często okazują się klapami? Dlatego, że głównym powodem ich powstania jest chęć zarobku na znanej już marce. A przecież każda historia ma swoją moc między innymi dzięki medium, przez które została opowiedziana. Dlatego właśnie kinomaniacy często ziewają na ekranizacjach książek i mówią, że „książka była lepsza”. Była, dlatego, że jej autor tak tworzył historię, aby pasowała ona do książkowej formy. To samo jest z grami i filmami.

„Człowiek z blizną” jest jednym z najbardziej uwielbianych filmów na świecie. A mimo to gra nie przyjęła się jakoś szczególnie gorąco. Może właśnie dlatego, że historia została poprowadzona tak, żeby pasowała do ram filmowych a nie koniecznie do rozgrywki elektronicznej? Przecież na tym samym filmie wzorowano grę „GTA: Vice City”. Podobieństwa dotyczą zarówno fabuły jak i innych elementów, ale jest pewna różnica. Gra wykorzystuje takie zabiegi, które w filmie wyglądałyby nierealistycznie i – powiedzmy sobie wprost – głupio, a jednak sprawdziły się świetnie i zagwarantowały graczom bardzo długie godziny.

Podobny los spotkał gry, próbujące odtworzyć fabułę Władcy Pierścieni. Zdajemy sobie sprawę, że film również był oparty na książce, więc nie był oryginalne, ale gra była zdecydowanie wzorowana na filmie. Grając w gry z tej serii, mamy wrażenie, jakby twórcy chcieli odwzorować sceny filmowe w grze.

Filmy oparte na grach

A jak wygląda kwestia filmów, których podstawą były gry. Czy jest tu trochę lepiej? No właśnie nie bardzo. Tutaj syndrom robienia czegoś dla pieniędzy jest jeszcze bardziej widoczny. Gdy oglądamy takie filmy jak „Prince of Persia” albo „Warcraft”, od razu zauważamy, że ten film nie broni się sam. Że po wyjęciu go z kontekstu gier wideo nie ma nam do zaoferowania niczego szczególnie ciekawego. Może to dlatego, że sama fabuła to jednak nie wszystko i gry te wciągały nas na wiele godzin bardziej ze względu na ich mechanikę?

Swoją drogą bardzo ciekawym eksperymentem było zrobienie serialu a potem filmów o przygodach braci Mario. Pewnie nie każdy pamięta te filmy, ale zdecydowanie nie były to wybitne produkcje. Gry z serii Mario Bros (a także wcześniejszy Donkey Kong) wciągały nas przede wszystkim dzięki swojej mechanice. Nikogo tak naprawdę nie interesowała fabuła. No zadajmy sobie sami to pytanie. Czy kiedykolwiek, grając w Mario Bros, naprawdę interesowało nas, co się z tą całą księżniczką stanie? Tak naprawdę ta fabuła była tylko pretekstem do gry. Można by wymyślić jakąkolwiek inną dowolną opowieść i wyszłoby na to samo, gdyż to wcale nie o nią nam chodziło. Taki zabieg już nie do końca może się udać w filmie. W filmie chcemy się utożsamić z bohaterami, przeżywać przygody razem z nim. Nie mamy w ręce żadnego pada, który bezpośrednio pozwolił nam na przeżywanie tych przygód. Tutaj już twórcy muszą sami zadbać, aby te przygody były na tyle wciągające, by móc nas porwać.